Organizm kocha prawdę. Kilka słów o nas samych.

Tytuł wpisu powyżej, to troszkę zmieniony tytuł książki pt. “Nasze ciało kocha prawdę”. Davida Servana-Schreibera. To też nawiązanie do jednego z materiałów umieszczonego w mediach alternatywnych, w którym głosu udziela Pani Marta Dul – bardzo polecamy ten wywiad.

Moi Drodzy, czas uchylić rąbka tajemnicy, a jednocześnie “prosto z mostu” napisać kilka słów o nas samych, realiach, w których żyjemy, o mnie osobiście – właścicielu, o mojej Żonie, wszystko po to, żebyście wiedzieli, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy. Żebyście lepiej rozumieli, o co nam chodzi i co chcemy osiągnąć oraz po co to wszystko robimy.

To jest długi temat i jednym wpisem nie jesteśmy w stanie go wyczerpać.

Majru – Natural Cosmetics to jeden z etapów naszego rozwoju. Został on zmuszony /tak, Kochani, został wymuszony/ wziąć się stąd, że ja, właściciel, miałem alergie i dolegliwości skórne, na które medycyna akademicka nie znała innego sposobu, niż leki, antybiotyki, pewnie za chwilę sterydy, a może operacja, w każdym razie prawie na pewno leczenie aż do śmierci. Jeszcze pewnie za grube pieniądze. Ja wiedziałem, podskórnie czułem, że odpowiedź – ta prawdziwa odpowiedź – jest zupełnie gdzieś indziej. Udało nam się ją znaleźć. To są oczywiście nasze własne produkty, ale cała masa innych rozwiązań również i przede wszystkim właśnie o nich chcę napisać, bo są one niezwykle istotne. Myślę, że dla każdego z Was. I nie chodzi tylko o aspekty alergiczne, ale również o jakąkolwiek płaszczyznę naszego codziennego życia.

Odstawiamy mydełka na bok, pora na “prosto z mostu”.

Kiedy wyłączymy telewizor, odetniemy się od mainstreamowych mediów – ich huku, wrzasku i bezsensu, kiedy znajdziemy chwilę, aby usiąść spokojnie i wsłuchać się w samego siebie, porozmawiać ze sobą w ciszy – ale tak zupełnie szczerze, ze sobą, przed Bogiem-Stwórcą, który tchnął w każdego z nas życie, zaczyna się nasz inny etap
rozwoju. Na początku wystarczy nam poświęcać na to 10 minut swojego cennego czasu, np. wieczorem, przed snem, zamiast telewizji, komputera, książki… Taka nasza szczera rozmowa ze sobą, przed Stwórcą. Jeśli ktoś z Was uważa, że Stwórcy nie ma, to przed samym sobą. Maksymalnie, do bólu szczerze, wchodząc w każdy zakamarek
naszych wspomnień, myśli, czynów, planów. To bardzo pomaga w codziennym życiu. Zaczynamy z czasem pewne rzeczy rozumieć, dostrzegać inaczej. To oczywiście długi proces, ale skuteczny. I dziś twierdzę głośno – każdemu z nas potrzebny! Do czego? Do własnej, skutecznej obrony przed tym, co nam nie służy. Do wewnętrznej obrony przed zagrożeniami, których jest bardzo wiele. Do zbudowania naszej wewnętrznej tarczy.

Po pierwsze.
Potężną metodą manipulacji, która dokonuje się na nas wszystkich każdego dnia i wyrządza nam dużą krzywdę, są manipulacje zaszczepiające w nas strach, lęk, poczucie winy oraz bezsilność. Te metody manipulacji wywiera na nas cały system, w którym żyjemy. Od przedszkola, szkoły, studiów, po pierwszą i kolejną pracę, otaczający nas
system prawny, ekonomiczny, nakazy, zakazy, obwarowania. Jesteśmy straszeni rakotwórczymi promieniami słonecznymi, morderczą zieloną sałatą, wirusem Zika, zadłużeniem Państwa, uchodźcami, nowotworami, podwyżkami cen, kolejną zmianą prawa na naszą niekorzyść, ten polityk powiedział to, tamten coś innego, wojenki, matka Madzi, Magda z Egiptu, ojciec mordujący 5 osobową rodzinę, ptasia grypa, wściekłe krowy… etc… Morderstwa, oszustwa, kradzieże, gwałty, uprowadzenia, otrucia, patologie, STOP!
Od tego wszystkiego trzeba nam się odciąć! Raz a porządnie! Nie słuchać tego, nie zasilać tego, nie interesować się tym, nie przeżywać. Bo to nie jest nasz własny świat, nasze własne podwórko, nasze wnętrze i zewnętrze. To są patologie. To są wszystko tematy medialne, które w ogóle nie powinny się sprzedawać! A – o zgrozo – sprzedają najlepiej! Dlaczego? Bo im na to pozwalamy! A co my z tego mamy tak naprawdę? Strach, lęk, bezsilność… Bywa, że czujemy się, jak na uwięzi. Bez skrzydeł. Przestajemy kreować naszą własną rzeczywistość, stajemy się biernym odbiorcą tego, co się wydarza. Nie musimy przeżywać tego wszystkiego w sposób widoczny. Wystarczy, że to wryje się w naszą podświadomość i w niej siedzi. Wniosek pierwszy: mainstream media wylądowały u nas przez okno, nie chcemy ich, nie życzymy sobie być ofiarami ich oddziaływania. Nie chcemy patologi podczas gdy większość ludzi jest normalna. Koniec kropka.

Po drugie.
Mamy żal do pewnej instytucji, która u nas w Polsce jest bardzo ważna, a która – uważamy – wpędza ludzi bardzo skutecznie w poczucie winy, lęk i strach. Kiedy staraliśmy się to wszystko zrozumieć, zatoczyliśmy wieloletnie koło od ezoteryki, psychotroniki, aż do Pisma Świętego. Z jego lektury zrozumieliśmy bardzo dużo, było to nam potrzebne, jako osobom szukającym odpowiedzi. Życie Jezusa Chrystusa, Jego Uczniów, te wszystkie świadectwa, które się dokonały czy to poprzez Niego samego, czy Uczniów, którymi się posługiwał, mówią nam niezbicie jedno. Każdy z nas rodzi się z jakimś talentem, darem od Boga, którym zostaje obdarzony, predyspozycją. Celem życia na Ziemi, oprócz takich filarów, jak prawda, miłość, dobroć, szczerość, pomoc, szacunek, zdrowie, szczęście, jest troska i dbanie o swój własny rozwój. O pomnażanie talentów, umiejętności, predyspozycji. O to, aby rozwijać skrzydła i ŻYĆ! Będąc przykładem dla innych, ciągnąć się wzajemnie ku górze!!! Wspólnie!!! Działać! Robić rzeczy wielkie, nie przejmując się niepowodzeniami! Niepowodzenia traktować, jak naukę, lekcję. Wyciągać wnioski. W tym wszystkim nie chodzi o
pieniądze, fanfary, chodzi o satysfakcję z życia, z działania, kreowania, spotykania przyjaznych i dobrych ludzi, łączenia sił i umiejętności dla dobra. Chodzi o niemarnowanie swojego życia, które uważamy za dar.
Wniosek drugi: jeśli ktoś próbuje wmawiać Ci poczucie winy, pcha w stronę cierpienia, apatii, niesłusznie wg Ciebie, z jakiegoś powodu – śmiało możesz mu podziękować i zamknąć przed nim drzwi. Masz w sobie cząstkę Boga, głos serca, sumienia – podążaj za nim. Im bardziej będziesz w tym szczery i prawdziwy, tym lepiej będzie Ci się
wiodło i wszystko zacznie się układać, bo Ty zaczniesz żyć w zgodzie z Twoją wewnętrzną prawdą. Zwłaszcza dziś wielu z nas potrzebuje siły wewnętrznej, tarczy ducha! Dziś bardzo wielu ludzi potrzebuje też i niejednokrotnie z trudem szuka prawdy, autentyczności, które nie zawsze udaje się znaleźć. My tej prawdy i autentyczności też
szukamy, jest nam potrzebna, jak woda, by żyć. Poprzez nasze działania sami również chcemy być prawdziwi, autentyczni i takimi ludźmi się otaczać.

Po trzecie.
Troska o właściwe pożywienie, jako zachęta do życia w zdrowiu. Poprzez właściwe pożywienie rozumiemy powrót do naszych pierwotnych korzeni. Tak na marginesie świetnie o tym też mówi Pismo Święte. Człowiek pierwotny został stworzony do jedzenia warzyw, owoców, ziół, zbóż i orzechów /w skrócie tego, co rodziła mu ziemia, płodów
ziemi/. Mięso, jako forma pożywienia po raz pierwszy została dopuszczona po potopie, kiedy ziemia była zalana wodą i o jakąkolwiek żywność było trudniej. W Księdze Daniela jest mowa o rezultatach jedzenia warzyw i picia wody przez 10 dni. To nam dało bardzo dużo do myślenia. Owszem, zwłaszcza teraz w pędzie przeróżnych obowiązków
zdarza się nam “zjeść na mieście”, ale kiedy tylko możemy, podstawą naszego pożywienia są gęste, pełne warzyw zupy, z dużą ilością ziół, kasz, przygotowywane samodzielnie. Tego typu zupy właśnie, zawierające za każdym razem porcje ziół rozgrzewających spowodowały, że po około 2 latach pracy nad organizmem moja Żona przestała mieć alergię pyłkową. Staramy się wystrzegać dzisiejszej pszenicy, wieprzowiny, wołowiny. Nie namawiamy nikogo, aby został wegetarianinem, czy weganinem – póki co sami dorastamy do bycia wegetarianami, jeśli już. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że obecny stan wiedzy chociażby mówi nam, że w naszej diecie nie potrzebujemy mięsa więcej, niż 10-15 procent w relacji do całego naszego pożywienia. Jaki z tego wniosek? W Polsce jemy za dużo mięsa. M. in. to w znacznym stopniu przyczynia się do wielu przewlekłych chorób, które można w łatwy i prosty sposób zlikwidować, zminimalizować. Wystarczy tylko – albo aż – zmiana pewnego zakresu nawyków żywieniowych, utrwalonych nierzadko przez kilka wieków. I tu często jest problem, choćby podczas naszych dyskusji na ten temat – brak zrozumienia, niedowierzanie itd. Medycyna chińska pierwsze zmiany zaleca te na talerzu. I to jest wg nas święta prawda, bo sami o tym się przekonaliśmy. W tym miejscu dziękujemy naszej kochanej Gosi – lekarzowi medycyny chińskiej i akupunktury, za wszelkie wskazówki, których nam udzieliła. Dziękujemy też innym osobom, od których wiele się dowiedzieliśmy w temacie żywienia.

Podsumowanie.
Pierwsza porcja naszych obserwacji zostawionych Wam tym wpisem – jak żyć lepiej, zdrowiej, skuteczniej, kreatywniej, pełniej, to zatroszczenie się o swój własny świat – ten wewnętrzny i zewnętrzny, o ład w nim, stabilizację. O dietę, która naprawdę działa cuda. O stan myśli, uczuć, pragnień, marzeń. O harmonię w życiu. A przejmować
– jeśli już – warto się tylko tym, na co mamy bezpośredni wpływ i tylko naszym własnym działaniem możemy to coś, co nam nie odpowiada, zmienić. Wszystko inne najlepiej traktować, jak lekcję – po coś. Czasem jest tak, że odpowiedź czeka tuż za rogiem, czasem przychodzi po latach. W każdym razie nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma sens i wszystko w naszym życiu jest ze sobą powiązane, wzajemnie się uzupełniające. Z kolei wszystko to, co dzieje się gdzieś w oddali, w mediach, w Warszawie na Wiejskiej etc… najlepiej traktować z pozycji bez-emocjonalnego widza, jeśli nie mamy odwagi wyrzucić telewizora przez okno. Nie pozwalajmy na to, by wirtualna rzeczywistość wpływała negatywnie na nasze relacje z bliskimi /np. polityka. Tak na marginesie wyraz “polityka” oznacza roztropną troskę o dobro wspólne. My jednak wolimy to zostawić bez komentarza/.

 

Pozdrawiamy Was serdecznie!

Dodaj komentarz